O różnicy między litością a współczuciem.

compassion
Refleksje

O różnicy między litością a współczuciem.

Dla wielu z nas słowa LITOŚĆ i WSPÓŁCZUCIE znaczą to samo.

Nawet w Słowniku Doroszewskiego czytamy: Litość – współczucie dla kogoś.

Od jakiegoś czasu intuicja podpowiadała mi, że warto poprzyglądać się temu, co pojawia się we mnie i jakie są moje reakcje, gdy nazywam to, co odczuwam litością lub współczuciem.

Gdy czuję litość moje ciało automatycznie ma ochotę pochylić się nad kimś słabszym, ułomnym:

– mówię: oj, ty biedny, jesteś taki poszkodowany, znowu ci się to przydarzyło, dlaczego znowu tobie?

Tak naprawdę mnóstwo w tych tekstach utwierdzania drugiego człowieka w roli ofiary, brakuje też szacunku dla jego życiowych wyborów;

W litości pobrzmiewa: Ja czuję się wyżej, nie mam równej relacji, użalam się nad czyimś ciężkim losem, mam ochotę wejść w rolę pomagaczki.

Gdy współczuję, współodczuwam:

– Mówię: przykro mi, że cierpisz, smutno mi, że tak się stało. Mówię o moich osobistych odczuciach, otwarcie komunikuję, co u mnie w serduchu.

– Czuję, że jestem w równej relacji, że mogę tej osobie towarzyszyć w trudnych chwilach.

Nie odmawiam drugiemu człowiekowi godności, traktuję go z należnym szacunkiem.

Do litości i współczucia pasuje mi słowo ŁASKA.

Warto być dla siebie pełnym/pełną łaski….

O tym, jak być dla siebie łaskawym/łaskawą z pewnością jeszcze napiszę.

~ Mirela Banaszak