Jak Żółwik Franklin zabrał się za rozwój osobisty …

franklin
Bez kategorii

Jak Żółwik Franklin zabrał się za rozwój osobisty …

Jaki etap w życiu takie lektury.

Mój syn, swego czasu, każdego wieczoru prosił, by mu czytać przygody Franklina lub Tupcia Chrupcia. Pewnego wieczoru Wojtuś poprosił o książkę: „Franklin: boję się burzy”. Ponieważ myślami byłem przy planowanym warsztacie „Oswoić swój cień”, wyszło inaczej. Złapałem za książeczkę „Franklin boi się ciemności”.  Ufff, Wojtuś się zgodził, a ja poczułem ulgę, że nie czytam po raz setny tej same książeczki. Treści nie znałem. I cóż za odkrycie!

Nasz bohater Franklin bardzo boi się ciemności. Kłopot w tym, że jest żółwiem, a częścią natury żółwia jest wchodzić do swojej skorupki, która jest jego domem. Ciemnym domem. Ponieważ ten strach go paraliżuje każdego dnia, zmaga się z lękiem, na który nie ma żadnego sposobu. Tu wkracza mama i opowiada Franklinowi bajkę o małym żółwiu, który boi się ciemności. Bohater tej opowieści wyrusza w podróż, by znaleźć receptę na swój lęk.

Najpierw spotyka kaczkę. Kaczka nie boi się ciemności, ale dzieli się tym co ją trapi. Otóż boi się głębokiej wody! Następnie spotyka lwa, który boi się hałasu choć jego donośny ryk jest częścią jego wspaniałej natury. Następnie na swojej drodze spotyka wróbla, który boi się wysokości. Ostatni na jego drodze staje niedźwiedź polarny przerażony wizją mrozu.

Mały żółwik nie może się nadziwić, że każde z tych wspaniałych stworzeń ze wstydem mówi o trudnościach, które z jego perspektywy są częścią ich mocy. Niestety nikt nie ma recepty by rozwiązać jego problem. Natomiast każdy się dzieli tym jak radzi  sobie ze swoimi ograniczeniami.

Kaczka kiedy nikt nie widzi bierze kółko do pływania, lew wkłada nauszniki kiedy hałas jest nie do zniesienia, wróbel ma na wszelki wypadek spadochron a niedźwiedź polarny skrywa ciepły sweter.

Franklin znajduje sposób by oswoić swój lęk: chowając się do skorupki zabiera po prostu latarkę. Ciemność zostaje oswojona.

Nie tak dawno przeczytałem taki cytat, że nie masz wpływu, jakie karty dostaniesz w rozdaniu, ale masz wpływ na to jak dobrze nimi zagrasz. Każdy z bohaterów tej bajki ma inny zestaw kart, lecz coś ich łączy

– Każdy ma jakiś cień. Coś co skrzętnie skrywa i co nie pozwala w pełni rozwinąć potencjału

– Cień jest bardzo bliski naszej natury i być może czasem trudno go dostrzec a jeszcze trudniej się przyznać że się go ma

– Ile cieni tyle rozwiązań. Nie ma jednej recepty.

Gdy Wojtek już był w objęciach Morefusza, przyszła do mnie taka myśl, oby została ze mną na dłużej: taką skorupkę jak Franklin każdy z nas ma. I ja i mój syn też. I każdy ją dźwiga od najmłodszych lat. Jest częścią naszego doświadczenia. Ja nie zdejmę bagażu mojemu dziecku. Moje rozwiązania są dobre dla mnie, ale nie przystają do jego natury. Więc szkoda czasu, by dawać mu złote recepty, jak ma żyć.

To co mogę zrobić to pokazać gdzie leży latarka. Może kiedyś się przyda.

~ Tomasz Małanka